niedziela, 4 maja 2014

Rozdział VII

*Tydzień później*
To już dziś... Dziś przylatuje Rose! Od wczoraj chodzę podekscytowana i szczęśliwa. Nareszcie się zobaczymy, tęskniłam za nią. Będę mogła jej wszystko opowiedzieć na żywo. Nie mogę się doczekać. Przez te kilka dni spotykałam się z Austinem i przyznam, że coraz bardziej mi się podoba. Wymyślał coraz to nowsze miejsca na spotkania. Widziałam się także kilka razy z Davidem i Caroline i poznałam drugiego przyjaciela Austina - Alexa. Zaprzyjaźniłam się z nimi wszystkimi.
Wstałam, wybrałam ubranie na dziś i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, nasmarowałam swoje ciało balsamem brzoskwiniowym, obmyłam twarz i umyłam zęby. Następnie wysuszyłam włosy i szczepiłam je w luźnego koka, zrobiłam lekki makijaż. Zeszłam na dół i zobaczyłam kartkę leżącą na stole. Zaczęłam czytać:
"Hej słonko. Pojechałyśmy z Lily do sklepu i o 10:00 powinniśmy już być. Zrób sobie kanapki czy coś. Mama x"
Spojrzałam na zegarek. Była 9:40, więc jeszcze trochę.. Mama obiecała przywieźć rodzinę Rose z lotniska i ja mam jechać z nią. Mieli przylecieć około 11:00.
Zrobiłam sobie kilka kanapek z serem, wędliną, pomidorem, sałatą i ogórkiem i nalałam sobie soku pomarańczowego. Siadłam z napojem i kanapkami w salonie. Włączyłam telewizor i przełączyłam na MTV. Był akurat jakiś program o gwiazdach. Usłyszałam słowa: "Wczoraj, tj. 14 lipca Austin Mahone był widziany z jakąś blondynką. Siedzieli razem w parku na ławce i rozmawiali, ale było czuć pomiędzy nimi jakąś chemie. Czyżby tajemnicza blondynka była wybranką Mahone'a?" I pokazali moje zdjęcie z Austinem z wczorajszego spotkania, gdy siedzieliśmy na ławce i uśmiechaliśmy się do siebie. Widząc i słysząc to o mało nie zakrztusiłam się sokiem. "Co oni jeszcze wymyślą? Śmieszne to jest. Już nawet z przyjacielem się spotkać nie można?" Postanowiłam się tym nie przejmować. Wyłączyłam telewizor i odniosłam pusty talerz i szklankę do zmywarki. Poszłam na górę i otworzyłam laptopa i weszłam na Twittera. Na stronie głównej zobaczyłam tweet, który mnie zdziwił... Brzmiał tak: "#tajemniczablondynkazAustinem co Wy o tym sądzicie? Dziewczyna wyglądała bardzo sympatycznie, ale średnio pasuje do Austina..." Weszłam w ten hashtag i byłam w szoku. Dziesiątki tweetów z tym hashtagiem, przeważnie fanek Austina, tzw. Mahomies. W kilku było, że pasuję do Austina, w innych, że nie bardzo, w jeszcze innych, że on pasuje do jakieś Camille. W niektórym było także o tym, że jestem śliczna, co mnie bardzo zdziwiło... "Jak to możliwe, że wszystko tak szybko się rozchodzi? Co oni sobie wyobrażają? Przecież my się tylko przyjaźnimy... Miałam się tym nie przejmować, no tak..."
Poczułam wibrację mojego telefonu i szybko odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
- Słucham? - powiedziałam trochę jakby smutnym głosem, sama nie wiem czemu.
- Słuchaj, Julie. Pewnie słyszałaś lub widziałaś to nasze zdjęcie w telewizji lub w internecie. Proszę cię nie przejmuj się tymi bzdurami... Ludzie po prostu nie mają co wymyślić i tyle . - To był Austin. Powiedział to takim pewnym głosem.
- Wiem i próbuję się nie przejmować.
- Dobrze, nie rozmawiajmy o tym. Mam pytanko - przedłużył ostatnie słowo.
- Słucham - zachichotałam.
- Masz wolny wieczór? - mówił wesołym głosem.
- Niestety dziś nie... Przepraszam, ale przyjeżdża Rose i chciałam z nią spędzić ten dzień. Mówiłam ci o niej, pamiętasz?
- A no tak... - W jego głosie słychać było smutek.
- Ej... mam lepszy pomysł! - krzyknęłam uradowana z mojej pomysłowości. - A może byśmy się spotkali wieczorem w szóstkę? Ja, ty, Rose, Caroline, David i Alex? Fajnie by było.
- Oo, świetny plan. Ale chwila... Alex mi mówił, że on jedzie dziś po południu do rodziny w Meksyku i wraca za kilka dni...
- Kurcze. To się w piątkę spotkajmy. - Byłam szczęśliwa.
- No, racja. Nie dość, że piękna to jeszcze inteligentna. - Zarumieniłam się słysząc te słowa.
- Nie prawda - uśmiechnęłam się. Usłyszałam zatrzaskiwanie drzwi - Austin muszę kończyć, bo zaraz jedziemy z mamą po Rose i jej rodzinę. Jeszcze napiszę co i jak. Do zobaczenia.
- Do wieczora - i się rozłączyłam. Wyłączyłam laptop i zeszłam na dół. Mama odstawiła zakupy na bok i zaczęłą rozbierać Lily.
- Julie, zobacz co sobie kupiłam - krzyknęła mała pokazując mi bransoletkę na rączce. Mama spojrzała na mnie.
- Śliczna - uśmiechnęłam się ciepło do siostrzyczki. - Mamo, pamiętaj, że za 15 minut jedziemy - zwróciłam się do mamy.
- Ja miałabym nie pamiętać? Oj kochanie. Jadłaś coś? - Ona to jak zwykle.
- No tak. Nie widać po mnie? - zaśmiałam się.
- No właśnie nie, jedz więcej - spojrzała na mnie z troską w oczach. - Chodź, usiądziemy w salonie i pooglądamy coś przez te 15 minut.
Jak powiedziała tak zrobiłyśmy. Lily opowiadała mi o wszystkim co robiła w sklepie i co widziała. "Oczami dzieci wszystko jest kolorowe i wszędzie można się bawić" wywnioskowałam z jej wypowiedzi.
10 minut później zakładałam buty. Mama otworzyła garaż i wsiadłyśmy do samochodu. W końcu dojechałyśmy i weszłyśmy do budynku. Wybiegłam na lotnisko i zobaczyłam z daleka Rosalie z rodziną. Zobaczyła mnie i rzucając walizki zaczęła biec w moją stronę, a ja w jej. Wpadłam w jej ramiona i mocno ją przytuliłam.
- Julie, tak tęskniłam! - spojrzała chwilę na mnie, a potem znów mnie obejmowała.
- Ja też. Zobaczysz jak tu w San Antonio jest świetnie! Praktycznie codziennie jest ciepło, mili ludzie, piękne miejsca. Tu jest jak w bajce. - Odkleiłyśmy się od siebie
- Wierzę - powiedziała podekscytowana. - Nie mogę się doczekać jak wygląda mój dom. Ładny jest?
- Ja tam twój dom widzę codziennie - zaśmiałam się. - Tak, bardzo ładny.
- Juhu! Co dziś będziemy robić? - zapytała z iskierką w oczach.
- Wiesz, bo chciałam ten dzień spędzić z Tobą, ale zadzwonił Austin czy się z nim nie spotkam i wymyśliłam, że spotkamy się jeszcze z Caroline i Davidem, bo Alexa na razie nie ma w domu. Pamiętasz, opowiadałam ci o nich?
- Tak, pamiętam! Wreszcie poznam twojego Romeo, droga Julie - zaśmiała się, a ja uderzyłam ją lekko w ramie. - A to za co? - udawała oburzenie.
- Za to, że żyjesz - pokazałam jej język.
- No wiesz ty co. - śmiała się w głos. Podeszli jej rodzice.
- Dzień dobry państwu! Jak minęła podróż? - zapytałam miło.
- Witaj Julie, bardzo dobrze, dziękujemy - odpowiedziała mi mama Rosalie.
- A tu w Teksasie jest tak ładnie - dodał jej tata.
- Zgadzam się z panem. Moja mama jest w środku, zaraz przyjdzie - wskazałam palcem na budynek. I w tym momencie wyszła moja mama, z Lily, uśmiechając się do wszystkich.

*20 minut później*
Staliśmy już przed nowym domem Rosalie, a ona się nim zachwycała. Mi też się podobał. Ustaliłyśmy, że, gdy poogląda dom i się rozpakuje pokaże jej okolice. Czyli miałam ze 20 minut. Wchodząc do domu dostałam smsa:
Od: Austin ;3
"Siemka :* Co u Ciebie? Spotykamy się o 16:00, może być? :)"
Odpisałam:
Do: Austin ;3
"Hej, u mnie ok :) Właśnie przyjechaliśmy z lotniska i zaraz idę Rose oprowadzić po okolicy. Jasne, pasuje nam ;)"
Poszłam na górę i położyłam się na łóżku i włączyłam playlistę. Akurat leciała wolna piosenka. Oczy same zaczęły mi się zamykać...

Usłyszałam dźwięk dzwonka. Poszłam otworzyć. Nacisnęłam klamkę i zamarłam. Nie mogłam się ruszyć z miejsca. Gdy udało mi się otrząsnąć zaczęłam zamykać drzwi. Był silniejszy. Pchnął je z całej siły i wszedł. Upadłam na ziemię i zaczęłam się cofać do tyłu. Byłam już przy schodach. Podniósł mnie do góry i zaczął zrywać ze mnie ubranie. Zaczął mnie dotykać. Próbowałam krzyczeć. Za każde słowo, wydobyte z moich ust bił mnie po twarzy. Płakałam, byłam bezsilna. Poczułam w ustach krew. Zaczęłam tracić przytomność. Ostatnie co zobaczyłam to to, że Austin wbiegł, odciągnął go ode mnie, ale tamten zdążył uciec. Chłopak zadzwonił po karetkę. Straciłam przytomność...

Obudziłam się cała zapłakana i zalana potem. "To był tylko sen, tylko sen". Uspokajałam się. "Austin mnie uratował..." Zatrzęsłam się i wstałam z łóżka. Weszłam do łazienki i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam masakrycznie. Tusz ze mnie spływał, miałam czerwone oczy. Obmyłam twarz i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w to (bez kurtki), ponieważ się ochłodziło. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju. Wzięłam Iphone'a. Było już po 15:00. Zobaczyłam 5 nieodebranych połączeń i 3 wiadomości. "Zapomniałam, że miałam wyjść z Rose!"
4 nieodebrane połączenia od niej i 1 od Austina. Wiadomości brzmiały tak:
1. Od: Rose <3
"Hej kochana, idziemy? :*"
2. Od: Rose <3
"Twoja mama mi powiedziała, że usnęłaś już nie chciałam Cię budzić. Kiedy indziej mnie oprowadzisz. Jak wstaniesz zadzwoń do mnie :) Miłych snów x"
3. Od: Austin ;3
"Hej mała ;* Mogą być  gokarty? Caroline się ucieszyła :) Ustal z Rose. Do zobaczenia xx"

Więc zadzwoniłam do Rose.
- No skarbie, myślałam, że już nigdy się nie obudzisz - zaśmiała się.
- Przepraszam, jakoś tak wyszło. Słuchałam jakiejś wolnej muzyki i po prostu zasnęłam - tłumaczyłam się.
- A ty jak zwykle będziesz za wszystko przepraszać - zaśmiała się. - Nic się nie stało.
- Ok, ok - też się zaśmiałam. - Rose, bo jest po 15:00, a o 16:00 z nimi się spotykamy.
- A no tak! Trochę się boję...
- Nie bój się, są świetni.
- Wierzę. A gdzie się spotykamy?
- Na ulicy Travisa ST.
- A co tam jest? - zapytała zdziwiona.
- Gokarty - uśmiechnęłam się do siebie.
- Naprawdę? Nigdy nie jeździłam na nich, nie mogę się doczekać!
- To dobrze. Dobra, kończę już te pogaduszki, bo nie zdążymy się naszykować. Bądź przed domem o 15.40, pa - pożegnałam się
- Do zobaczenia - usłyszałam i się rozłączyłam.
Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Wzięłam jabłko i poszłam do salonu. Siedział tam tata. "Wow, on jest w domu?"
- Hej tato - powiedziałam i ugryzłam kawałek jabłka.
- Cześć Julie. Jak ci się podoba w San Antonio? - zapytał.
- Szału nie ma, dupy nie urywa. - powiedziałam obojętnie. Widząc jego minę zaśmiałam się. - Żartuje oczywiście. - Nie mogłam opanować śmiechu. - Jest tu bardzo fajnie, poznałam dużo miłych ludzi.
- Cieszę się, że już masz tu znajomych. Jutro jest niedziela, więc zaprosiliśmy z twoją mamą znajomych. Przyjdą ze swoją córką. Mam nadzieję, że polubicie się - uśmiechnął się do mnie.
- Też mam taką nadzieję - puściłam mu oczko i poszłam na górę. Dokończyłam jabłko i do torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Założyłam kurtkę i buty i wyszłam z domu. Rosalie już czekała.

********************************************************
Dzisiaj taki trochę krótszy, mam nadzieję, że może być :) Dziękuję za wszystkie komentarze i 1000 wyświetleń! <3

4 komentarze:

  1. Dziocha, ty mnie z każdym nowym rodziałem zadziwiasz! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie noo boskie ... <3 z niecierpliwością czekam na następny rodział ;* (a tak apropo kiedy będzie? bo już nie mogę sie doczekać ) :)

    OdpowiedzUsuń