piątek, 19 września 2014

Rozdział XII

*2 dni później*
To już dziś! Dziś przyjeżdżają dziewczyny! Jestem prze szczęśliwa, nareszcie je zobaczę. Wczoraj nie robiłam nic konkretnego. Szlajałyśmy się po mieście z Rose i Caroline. Austina niestety nie widziałam, bo miał cały dzień próby. Zobaczę go dopiero jutro, bo ma czas dziś wieczorem, ale wtedy przyjeżdżają dziewczyny, więc chcę z nimi spędzić cały wieczór.
Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy.
Wzięłam bieliznę i ubranie na dziś.
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Potem wysuszyłam włosy, ubrałam się, umyłam zęby, zrobiłam lekki makijaż i rozczesałam włosy, zakładając tylko na nie opaskę. Przejechałam brzoskwiniowym błyszczykiem po ustach i byłam gotowa. Zeszłam na dół i jak zwykle czekało na mnie śniadanie, naleśniki. Mama siedziała przy stole i czytała jakiś magazyn.
- Hej mamuś - przywitałam się z nią buziakiem w polik i usiadłam na krześle. - Gdzie Harry?
- Jak zwykle biega z Lily po dworze - uśmiechnęła się wskazując za okno.
- O tak wczesnej porze? - zapytałam zdziwiona biorąc pierwszy kęs śniadania do ust.
- Jakiej wczesnej... już 13.00 - powiedziała, a ja zakrztusiłam się. - Nie mówi się w czasie jedzenia - pokiwała palcem wskazującym.
- Serio już 13.00?! Spałam do 12.00...? Wow - wydukałam, a mama się zaśmiała. Dokończyłam moje naleśniki i odłożyłam talerz do zmywarki. Poszłam do swojego pokoju, wzięłam laptopa i położyłam się na łóżku. Weszłam na portale społecznościowe słuchając głośno muzyki w słuchawkach. Nie wiem ile czasu minęło, ale nagle poczułam, że ktoś wyjął mi słuchawki z uszu. Powoli obróciłam głowę do tyłu... Byłam w szoku! To był Austin!
- Austin! - krzyknęłam z radością i rzuciłam mu się na szyję.
- Hej kotku. Nie wiedziałem, że tak za mną tęsknisz po jednym dniu - powiedział, a ja się w niego wtuliłam.
- Każdy dzień bez ciebie jest okropny - spojrzałam mu w oczy, a on mnie delikatnie pocałował. - Czemu nie powiedziałeś, że przyjedziesz?
- Chciałem ci zrobić niespodziankę. Odwołali dzisiejsze próby - uśmiechnął się tak słodko, że, aż mi kolana zmiękły. Przybliżyłam się do niego i pocałowałam go najczulej jak potrafiłam, ale on zaczął całować mnie coraz namiętniej. W końcu odkleiliśmy się od siebie. Usiedliśmy na łóżku. Austin objął mnie ramieniem, a ja położyłam głowę na jego ramieniu. - Kocham cię - powiedział i pocałował mnie w czoło.
- Ja ciebie też, misiu.
Siedzieliśmy tak kilka minut napawając się swoim towarzystwem. Poczułam się śpiąca i ziewnęłam głośno.
- Przepraszam - zarumieniłam się.
- Nie ma za co, ale nie śpij mi tu. Chyba trzeba kogoś rozruszać - podniosłam głowę z jego ramienia i spojrzałam mu w oczy. Mieniły się w nich jakieś iskierki.
- O nie! - pisnęłam i wstałam. Nie zdążyłam zrobić ani kroku, bo on złapał mnie w pasie i zaczął łaskotać. - Przestań proszę - płakałam ze śmiechu.
- Trzeba dać nauczkę śpiochowi! - leżałam na łóżku, a on nadal mnie łaskotał. Udało mi się podnieść do pozycji siedzącej. Wpadłam na pomysł.
- Patrz, tam jest pająk! - krzyknęłam, a on spojrzał w wskazane przeze mnie miejsce. Szybko wstałam i przewracając go usiadłam na nim okrakiem. - I co teraz? - zaśmiałam się.
- O ty spryciaro. Ale bardzo mi się ta sytuacja podoba - poruszył śmiesznie brwiami, a ja się zaśmiałam. Pochyliłam się nad nim i dałam mu buziaka. Resztę czasu spędziliśmy na rozmowie i wygłupach...

*4 godziny później*
Jedziemy właśnie z moją mamą i Rose na lotnisko po dziewczyny. Tak bardzo się cieszę, że je zobaczę... Mama zaparkowała samochód i weszliśmy do ogromnego budynku. Przeszliśmy przez hol i wyszliśmy z drugiej strony. Zobaczyłam Amy i Katy siedzące na ławce i rozglądające się. Pokazałam Rose, gdzie są i szybko do nich podbiegłyśmy. Dziewczyny spojrzały na nas radośnie i z ekscytacją w oczach. Rzuciłam się na Katy i mocno ją przytuliłam, Rose to samo zrobiła z Amy, a potem na odwrotnie.
- Tak bardzo za wami tęskniłam - powiedziała Rosalie.
- Ja też - dodałam.
- My też bardzo tęskniłyśmy! - podskoczyła z ekscytacji Amy.
- Odliczałyśmy godziny do odlotu - zaśmiała się Katy, a my za nią. - Jesteśmy prze szczęśliwe, że mogłyśmy tu do was przyjechać. Dziękujemy.
- Podziękuj mojej mamie. To ona wszystko załatwiła - uśmiechnęłam się i w tym samym momencie, akurat mama do nas podeszła.
- Julie i Rose, tak wypędziłyście, a ja niestety nie mam takiej kondycji - zaśmiała się.
- Dzień dobry pani - powiedziały Katy i Amy.
- Witajcie dziewczynki - uśmiechnęła się do nich.
- Bardzo dziękujemy za zaproszenie - rzekła Katy.
- Nie ma sprawy. A wiecie już która u której śpi?
- Tak - powiedziałam. - Razem z Rose zastanawiałyśmy się długo nad tym, aż w końcu przypomniałyśmy sobie, że Amy ma alergię na sierść psów... Więc sprawa się sama rozwiązała...
- Dokładnie. Katy śpi u państwa - spojrzała na moją mamę - a Amy u mnie. Pasuje wam?
- Jak najbardziej - wyszczerzyła się Katy do mnie, a ja to odwzajemniłam.
- Cieszę się. To jedziemy? - zapytała mama.
- Tak - odpowiedziałyśmy chórkiem i skierowałyśmy się w stronę samochodu. Wsiadłyśmy i rozmawiałyśmy dosłownie o wszystkim, a moja mama od czasu do czasu coś mówiła. W końcu dojechałyśmy na miejsce. Wraz z Kate pożegnałyśmy się z Rose i Amy buziakiem w polik i poszłyśmy do domu, a moja mama do sąsiadki po Lily.  Od razu po wejściu podbiegł do nas Harry.
- Ojeju! Co to za słodziak? - zapytała Kate, a ja się wyszczerzyłam.
- Dostałam go od rodziców na urodziny. Taki przedwczesny prezent. Ma na imię Harry.
- Cześć Harry - uklękła i go pogłaskała.
- Chodź, pokażę ci twój pokój - pociągnęłam ją za rękę na górę. Otworzyłam przedostatnie drzwi na korytarzu. Katy weszła i zaczęła się rozglądać.
- Ślicznie tu - powiedziała i usiadła na łóżku gładząc pościel.
- Też tak myślę. Tamte drzwi obok tego pokoju prowadzą do łazienki. Idź się odświeżyć i się rozpakuj, a ja zrobię coś do jedzenia.
- Okej - uśmiechnęła się. Chciałam już wyjść z pokoju, ale ona złapała mnie za rękę. - Julie?
- Hmm? - odwróciłam się w jej stronę.
- Dziękuję - powiedziała, a ja podeszłam do niej i ją przytuliłam.
- Nie ma za co - i poszłam.
Zeszłam na dół do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wpadłam na pomysł, żeby zrobić muffinki. Wyjęłam potrzebne składniki i zaczęłam wrzucać wszystkie składniki...

*Pół godziny później*
Muffinki już były gotowe. Zadzwoniłam po Rose i Amy i wszystkie jadłyśmy ze smakiem. Potem poszłyśmy do mojego pokoju i opowiadałyśmy sobie o wszystkim. Było bardzo miło.
- A wiecie, że 2 dni po tym jak Rose wyjechała byłam na... - i w tym momencie przerwała, bo zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu pokazało się zdjęcie mojego księcia. Uśmiechnęłam się do telefonu i odebrałam.
- Hej misiu - powiedziałam i pokazałam dziewczynom przepraszający gest ręką i wyszłam z pokoju.
- No hej skarbie, jak tam? - gdy usłyszałam ten głos ciarki mi przeszły po całym ciele.
- A bardzo dobrze, siedzimy z dziewczynami, gadamy, wspominamy.
- O to dobrze, tęsknię - czułam, że wygiął usta w podkówkę i, gdy sobie to wyobraziłam zaśmiałam się. - Czy ty się ze mnie śmiejesz?
- Nie - teraz to się roześmiałam na maxa. - Tylko... tylko coś sobie wyobraziłam - śmiałam sie nadal.
- Oj kotku, kotku, tylko się spotkamy to zobaczysz...
- Już się boję. A no i ja też tęsknię.
- Na taką odpowiedź liczyłem - zaśmiał się. - Zadzwonię jeszcze jutro to się umówimy.
- Okey.
- Do zobaczenia skarbie.
- Do zobaczenia - i się rozłączyłam. Schowałam telefon do kieszeni i wróciłam do dziewczyn.
- Już gołąbeczki się nagadały? - Rose spojrzała na mnie i się zaśmiała.
- Skończ - pokazałam jej język i siadłam na łóżku obok Amy. - Idziemy na miasto?
- Taaak - odpowiedziały chórkiem i Rose z Amy poszły się naszykować, a my z Katy też. Zarzuciłam czarną bluzę z adidasa i czarne conversy.
- Gotowa? - zapytałam Kate.
- Zawsze - wyszczerzyła się i wyszłyśmy na ulicę. Chwilę później dołączyły do nas dziewczyny.  Szłyśmy powoli śmiejąc się dosłownie z wszystkiego. Obok bloku stali jacyś chłopacy.
- Hej laski - zawołał jeden, a my się zaśmiałyśmy głośniej. "Dobrze, że mam Austina" pomyślałam.
- Może szluga? - zapytał jeden. Ja już chciałam powiedzieć, że nie palimy, ale nie zdążyła się nawet odezwać, gdy ten co pytał podszedł do nas i wyciągnął paczkę w naszą stronę.
- Chętnie - powiedziała Rose, a mnie zatkało. Chłopak jej go zapalił.
- Rose?! Od kiedy ty palisz? - zapytałam. gdy już trochę odeszłyśmy.
- Oj od czasu do czasu... - powiedziała i się zaśmiała, a ja pokręciłam głową. - No co? Julie, nie przesadzaj.
- No niech ci będzie - nie chciałam się z nią kłócić, ale jestem w szoku, że ona pali. "Czego ja się tu dowiaduje o własnej przyjaciółce..."

*2 godziny później*
Kilka minut temu wróciłyśmy do domu. Było świetnie. Byłyśmy w pizzerii, w kilku sklepach, które był jeszcze otwarte i w parku. Pogadałyśmy, pośmiałyśmy się. Cudowny dzień.
Zalogowałam się na facebooka i ogarnęłam wszystkie nowości. Potem weszłam na instagrama i dodałam nowe zdjęcie zrobione dziś z dziewczynami w parku. Odłożyłam telefon na stolik nocny, okryłam się szczelnie kołdrą i zasnęła...

**************************************************************

Tak, wiem. Totalnie zaniedbałam bloga :/ Nie mam na to żadnego wytłumaczenia, po prostu wydaje mi się, że czytają to maksymalnie 3 osoby i jakoś nie mam motywacji:( Miałam dodać rozdział w sierpniu, ale wtedy to w ogóle czasu nie miałam, wracałam późno do domu, itd. Teraz wrzesień, więc szkoła, multum nauki... Spróbuję się ogarnąć i dodawać rozdziały w weekendy co 2 tygodnie, ale nic nie obiecuję... Mam tylko nadzieje, że jeszcze ktoś to czyta i mi wybaczycie:( Kocham Was <3