sobota, 5 lipca 2014

Rozdział XI

Gdy byłyśmy już w parku stanęłam w miejscu zszokowana, bo zobaczyłam... Alex'a! ''Już wrócił?” Podeszłam do niego.
- Oo hej Julie – uśmiechnął się przyjaźnie i przywitaliśmy się przytulasem.
- Cześć Alex! Austin mówił mi, że dopiero wracasz...
- Bo tak było 20 minut temu – zaśmiał się, a ja z nim. Po chwili podeszła do nas Rose i Alex podniósł na nią swój wzrok.
- Alex, to jest właśnie Rose, moja najlepsza przyjaciółka. Rose to Alex.  - Chłopak uśmiechnął się i wystawił rękę. Rose ją ujęła i także się uśmiechnęła.
- Miło mi – powiedział Alex.
- Mi też – odpowiedziała dziewczyna i widziałam, że patrzyli sobie w oczy. „Uu... Może z tego coś będzie?” zapytałam sama siebie.
- Dobra, ja muszę lecieć, bo rodzinka się za mną stęskniła – wyszczerzył się. - Miło było poznać, pa – pomachał nam i nim zdążyłyśmy coś odpowiedzieć pobiegł.
- Szalony – zaśmiałam się, a przyjaciółka za mną. Szłyśmy dalej w ciszy. Było bardzo przyjemnie. - Może zajdziemy na lody? - zapytałam, gdy byłyśmy niedaleko od budki z lodami.
- Dobry pomysł - uśmiechnęła się i podeszliśmy do budki. Ja wzięłam cytrynowe, moje ulubione, a Rose czekoladowo-śmietankowe. Pochodziliśmy jeszcze chwilę po mieście śmiejąc się i postanowiłyśmy wracać do domu. Pożegnałam się z przyjaciółką i skierowałam się do mojego azylu. W salonie zobaczyłam mamę z jakimś kolorowym magazynem w ręku i Lily, która biegała z Harry'm.
- Hej księżniczko - powiedziałam, gdy siostrzyczka przytuliła się do moich nóg. Wzięłam ją na ręce. - Co mi męczysz Harry'ego, co? - połaskotałam ją, a ta się słodko zaśmiała. Postawiłam ją na podłogę. Pogłaskałam pieska i usiadłam na kanapie obok mamy, z nim na kolanach. - Mamo, możemy porozmawiać? - zapytałam, a ona skierowała na mnie wzrok, z nad gazety.
- Jasne. Coś się stało? - w jej oczach zauważyłam zmartwienie.
- Nie... Tylko... Pamiętasz jak mówiłaś, że Katy i Amy będą mogły do nas przylecieć na kilka dni?
- Oczywiście, nawet na 2 tygodnie by mogły.
- No, bo właśnie chciałyśmy z Rose, żeby przyleciały do nas w najbliższym czasie... - powiedziałam i obserwowałam jej reakcję. Najpierw na jej twarzy zagościło zdziwienie, a potem uśmiechnęła się szeroko.
- Jeszcze pytasz! Niech przylatują nawet dzisiaj, to bardzo miłe dziewczyny - po jej słowach "kopara mi opadła".
- Mamo, mówisz serio? - zamrugałam powiekami kilkakrotnie, a ona pokiwała głową. - Jesteś najlepsza, kocham cię! - krzyknęłam i rzuciłam jej się na szyje.
- Ja też cię kocham, córeczko - zaśmiała się, a ja się od niej odkleiłam. - Dziękuję - spojrzałam jej w oczy.
- Nie ma za co. No już, leć i je zapraszaj - powiedziałam, a ja potrząsnęłam głową, jakby chcąc się obudzić i pobiegłam na górę. Wybrałam w telefonie numer Amy i po chwili usłyszałam jej głos.
- Cześć kochana! - powiedziała radośnie.
- Hej, hej. Co tam? - uśmiechnęłam się szeroko.
- A nic, po staremu. A u ciebie?
- Też nic nowego. Co będziecie robić z Katie przez najbliższe 2 tygodnie?
- Hmm... za pewne jak zwykle, albo siedzieć w domu, albo wyjdziemy z dziewczynami...
- Kłamiesz.
- Niby czemu? - zapytała ze zdziwieniem w głosie.
- Bo ja wiem co robicie przez te 2 tygodnie... Przyjeżdżacie do nas! - krzyknęłam uradowana. Przez chwilę nie słyszałam nic w słuchawce, wystraszyłam się. - Halo, Amy, jesteś tam?
- Jeju, kocham was, tak bardzo się cieszę! - krzyczała do słuchawki. - Mówisz serio? - powiedziała po chwili.
- Jak najbardziej serio. Widzimy się pojutrze.
- Tak szybko? Ale się cieszę! Ej, chwilka... a co na to twoja mama?
- Sama kazała mi was zaprosić - zaśmiałam się przypominając sobie reakcję mamy.
- Co? Serio? Kocham ją! - teraz śmiałyśmy się razem.
- Ja też, uwierz, ja też. To zawiadom Katy, a my z Rose zajmiemy się biletami.
- Okey, to potem wam oddamy kasę. To jeszcze pogadamy, a ja kończę, bo muszę powiedzieć o tym Katy! Pewnie też się będzie cieszyć.
- Pewnie tak. To do zobaczenia za dwa dni kochana, pa.
- Pa i jeszcze raz dziękuję - powiedziała i się rozłączyła. "Ach, ta moja kochana Amy. Wszystko sprawia jej radość." Z wielkim uśmiechem na ustach weszłam w telefonie na instagrama i dodałam nowe zdjęcie z Rose. Po przejrzeniu najnowszych zdjęć zablokowałam telefon i postanowiłam zacząć się szykować, bo została mi godzina. "Jeju, przecież nawet nie wiem gdzie..." uderzyłam się z otwrtej ręki w czoło i weszłam szybko na facebook'a. Rose była dostępna, więc do niej napisałam.
[R - Rose, J - Ja]
J: Hej Rosy, wiesz może gdzie mamy się spotkać?
R: O siema Jul :* Tak, pisała do mnie Caroline, że przyjadą po nas bryką Davida ;D
J: A to okey, lecę się szykować :D
R: Już? Kobieto masz jeszcze godzinę :o
J: No wiem, ale ja lubię być gotowa przed czasem :)
R: No wiem :D
J: A wiesz może gdzie jedziemy? Bo właśnie nie wiem co założyć...
R: Nie wiem, ale Caroline pisała mi, żeby się ubrać wygodnie i tyle
J: Oni coś knują... Dobrą kończę, pa :*
R: Pa ♥
Zamknęłam laptopa i podeszłam do szafy. Wybrałam to:

Weszłam do łazienki. Narysowałam sobie kreski, poprawiłam rzęsy mascarą i użyłam pudru. Włosy rozpuściłam i wyprostowałam. Wyszłam z łazienki i stając przed schodami zawołałam Harry'ego. Po chwili przybiegł. Wzięłam go na ręce i skierowałam się do pokoju. Usiadłam na łóżku i bawiłam się z nim.
- Jesteś taki słodziutki... - mówiłam do pieska, a on zaszczekał wesoło. - No, też cię kocham - pocałowałam go w nosek. Spojrzałam na zegarek: 17.50. Wstałam z łóżka i spakowałam do torebki wszystkie potrzebne rzeczy. Założyłam buty i zawiadamiając mamę, że idę, wyszłam z domu. Rose już czekała. Wyglądała ślicznie:


 Podeszłam do niej i przywitałyśmy się buziakiem w policzek.
- Pięknie wyglądasz - powiedziała uśmiechając się, aż w jej w polikach pojawiły się słodkie dołeczki.
- Dziękuję, ale nie dorównuje tobie - odwzajemniłam uśmiech. - Chyba wiem dla kogo tak się wystroiłaś - puściłam jej oczko, a ona zmroziła mnie wzrokiem.
- Niby dla kogo? - chciała zrobić groźną minę, ale jej nie wyszło.
- Oj ty sama najlepiej wiesz. Przyznaj, że spodobał ci się Alex...
- No... przystojny jest...
- I charakter ma wspaniały... Jak go lepiej poznasz to zobaczysz.
- Mam nadzieję - powiedziała i spojrzała gdzieś za mnie. - O patrz, już jadą - odwróciłam się i zobaczyłam David'a za kierownicą. Uśmiechnęłam się szeroko. Po chwili stali przy nas wszyscy. Austin patrzył na mnie. Podeszłam do niego i pocałowałam, co odwzajemnił.
- Cudownie wyglądasz, tęskniłem za tobą - wyszeptał mi do ucha po chwili.
- Ja za tobą też  i dziękuję - spojrzałam mu w oczy, a potem przywitałam się z resztą przytulasem. Podeszłam powtórnie do Austina, a on mnie objął.
- To gdzie jedziemy? - zapytałam przyjaciół.
- Najpierw do kina - wyszczerzył się David.
- Oo dobry pomysł - powiedziałam.
- Bo mój - uśmiechnął się szeroko Austin.
- To jak? Jedziemy? - zapytała Caroline. Wszyscy pokiwaliśmy zgodnie głowami i zapakowaliśmy się do auta. "Dobrze, że jest duże. Tak to nie wiem jak byśmy się zmieścili" zaśmiałam się w myślach. Za kierownicą usiadł David, obok niego Alex, a z tyłu Austin, ja, Rosalie i Caroline. Jechaliśmy śmiejąc się głośno. Gdy byliśmy na miejscu pokazaliśmy bilety i poszłyśmy z dziewczynami usiąść, a chłopaki kupić jedzenie i picie. Ja siedziałam obok Austina, a z drugiej strony Rose. "Nawet nie wiem jaki to film..."
- Austin? - szepnęłam do chłopaka, gdy film się zaczynał.
- Tak, skarbie? - spojrzał mi w oczy.
- Co to za film?
- "Obecność", kojarzysz?
- O jeju... tak. Słyszałam, że to straszne... Czemu akurat horror? - zapytałam z przerażeniem.
- Nie lubisz horrorów? - na jego twarzy malowało się zdziwienie.
- No właśnie kocham! Ale się boję - zakryłam twarz rękami, a Austin pocałował mnie w czubek głowy.
- Oj, ty mój głuptasku. Wiesz, kiedy się będziesz bała możesz się do mnie przytulić - zaproponował.
- Dzięki, na pewno skorzystam - powiedziałam, a on już nic nie mówiąc uśmiechnął się szeroko. Dalej siedzieliśmy w ciszy. Przez cały film wtulałam się w mojego chłopaka i zakrywałam oczy. Film był naprawdę dobry. Po zakończeniu wyszliśmy z sali.
- To było straszne! - powiedziała głośno Rose gestykulując rękami.
- Ee tam, bez przesady. Nie było tam nic strasznego - odezwał się David.
- Naprawdę David? A kto przez cały czas siedział z zasłoniętymi oczami i modlił się o koniec? - zaśmiała się Caroline, a zaraz wszyscy za nią, tylko David się zarumienił i już nic nie mówił. Wyszliśmy z kina i skierowaliśmy się w stronę auta.
- To gdzie teraz? - zapytał Alex, który od kilku godzin nic nie mówił.
- Spoko, wszystko mam zaplanowane - wyszczerzył się David. Po chwili siedzieliśmy wszyscy w samochodzie. Jechaliśmy z 15 minut, aż zobaczyłam wielki szyld z nazwą, której nie kojarzyłam. Obok napisu był obrazek pizzy więc już wiedziałam, gdzie jesteśmy.
- Dobry pomysł - uśmiechnął się Alex. Wszyscy mu przytaknęliśmy, a David był z siebie dumny. Usiedliśmy przy sześcioosobowym stoliku i po chwili otrzymaliśmy Menu. Zamówiliśmy dwie duże pizze i coś do picia. Jedliśmy rozmawiając i śmiejąc się głośno.  Po skończonym posiłku, gdy jeszcze siedzieliśmy i rozmawialiśmy pomyślałam, że powiem Rose teraz o dziewczynach.
- Rose, rozmawiałam z Amy - powiedziałam i nastąpiła cisza. Każdy patrzył się na mnie.
- I? - zapytała dziewczyna.
- Wraz z Katy przylatują do nas pojutrze!
- Co? Naprawdę? To cudownie! - mówiła radośnie. - Mówiłaś mamie?
- Tak, tak. Ja też się cieszę. Dawno się z nimi nie widziałam... Mogą spać u mnie. Mam jeden wolny pokój z łóżkiem dwuosobowym.
- Jak tam chcesz. Nie mogę się już doczekać - cieszyłyśmy się jak głupie.
- Chwila, chwila... Kto to Amy i Katy? - zapytał zdezorientowany David. Rozejrzałam się po twarzach przyjaciół. Miny Caroline i Alex'a była podobna do David'a. Zaś Austin miał na twarzy wielki uśmiech. Opowiadałam mu o dziewczynach.
- To nasze... przyjaciółki. Znamy się od roku i w Manchesterze spędzałyśmy we cztery każdą wolną chwilę - uśmiechnęła się Rosalie na to wspomnienie.
- Tak, to prawda - potwierdziłam i potem zmieniliśmy temat. Po 15 minutach zapłaciliśmy i wsiedliśmy do samochodu. David po kolei zawoził każdego do domu. Ja i Rose mieszkałyśmy najdalej. W końcu chłopak zatrzymał się pod domem, a raczej willą Austina.
- To pa kochanie, do jutra - powiedział i pocałował mnie namiętnie.
- Do jutra - odpowiedziałam i, gdy wychodził wysłałam mu buziaka w powietrzu.

*30 minut później*
Leżę już we własnym łóżku przebrana w piżamę. Sprawdziłam Facebooka, Twittera i Instagrama po czym odłożyłam telefon na stolik nocny. Byłam bardzo zmęczona. Zgasiłam lampkę i okrywając się szczelnie kołdrą usnęłam.

*****************************************************
Przepraszam, że tak późno, ale nie wiem czy ktoś to w ogóle czyta :(
Dziękuję tym co mnie motywują i zachęcają do dalszego pisania ♥