niedziela, 7 grudnia 2014

Rozdział XV

*Kilka dni później*
Poczułam ciepło na twarzy. To promienie słońca, które nieproszone wdarły się przez okno. Otworzyłam oczy i uśmiechnęłam się, tak po prostu.
Kilka dni temu miałam randkę z Austin'em z okazji moich urodzin. Było wspaniale. Pojechaliśmy na plażę na St. Cleant'a. Austin rozłożył tam koc i postawił wokół świece. Było bardzo romantycznie. Dał mi wielkiego misia, który miał w ręku czerwoną różę. Spędziliśmy fantastyczny wieczór.
Gdy skończyłam wspominać podniosłam Iphone'a ze stolika nocnego i spojrzałam na godzinę. "Co?! Już 12?! Jak to możliwe? No cóż trochę sobie pospałam..." Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Weszłam do garderoby i wybrałam outfit na dziś.


Wyjęłam tej czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Wzięłam krótki, orzeźwiający prysznic i umyłam włosy. Po wyjściu wysuszyłam je, szczepiłam w wysokiego kucyka, umyłam zęby, nasmarowałam się kokosowym balsamem, ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. "Chyba wyglądam okey" stwierdziłam patrząc w lustro.  Wychodząc z łazienki poczułam jakiś ładny zapach. Zeszłam na dół i ujrzałam moją rodzinkę i Katy siedzącą przy stole i jedzącą obiad. Harry zaś biegał wokół stołu. Zaśmiałam się widząc go.
- Śpiąca królewna wstała - powiedziała moja mama i wtedy wszyscy skierowali wzrok na mnie, a ja się do nich uśmiechnęłam.
- Witaj rodzinko - nałożyłam sobie obiadu i siadłam na wolnym miejscu.
- Julie, pamiętasz, że dzisiaj wraz z Amy wracamy do domu? - powiedziała Katy. Wyczułam w jej głosie smutek.
- Co? Dzisiaj? Kompletnie o tym zapomniałam! - uderzyłam się z otwartej ręki w czoło. - Dlaczego nie możecie zostać jeszcze kilka dni? - zrobiłam smutną minę.
- Sama wiesz, że Amy musi jechać do cioci, na wieś, bo jej rodzice wyjeżdżają na miesiąc i nie będzie sama w domu... - skrzywiła się.
- A no tak, szkoda - powiedziała i zabrałam się do jedzenia, na które już nie miałam ochoty.

*4 godziny później*
- Tak, ja też będę bardzo tęsknić - powiedziałam przytulając Amy. W oczach pojawiły mi się łzy. Dałam jej jeszcze buziaka w policzek i patrzyłam jak dziewczyny odchodzą do odprawy, machając mi. Poszłyśmy z mamą, Rose i Lily do samochodu. Po 20 minutach byłyśmy już w domu. Położyłam się na łóżku i przeglądałam telefon. Weszłam na instagrama, facebooka. Popisałam ze starymi znajomymi. Nagle na ekranie wyświetliło mi się:

Uśmiechnęłam się do zdjęcia i nacisnęłam "odbierz".
- Hej, misiu - powiedziałam na powitanie, starając się, abym brzmiała wesoło
- Hej, kochanie... Coś się stało? - zapytał, za pewne wyczuwając smutek w moim głosie.
- Pół godziny temu wróciliśmy z lotniska - teraz już nawet nie udawałam szczęśliwej.
- A no tak... dziś dziewczyny miały wyjechać... Na pocieszenie może się spotkamy? - zaproponował na co uśmiech sam się wkradł na moją twarz.
- Jak najbardziej.
- Mam nadzieję, że uda mi się poprawić ci humor - rzekł seksownym, niskim głosem.
- Też mam taką nadzieję - rozmarzyłam się.
- To ubieraj się i przychodź, do zobaczenia, skarbie .
- Do zobaczenia - zakończyłam rozmowę i chowając  Iphone'a do kieszeni wyjęłam z garderoby czarną bluzę adidasa. Założyłam ją na siebie, bo przez okno zauważyłam, że mocno wieje, choć był środek lata. Zeszłam na dół i poinformowałam rodziców, że idę do Austin'a.
Tak swoją drogą to przedwczoraj poznałam jego mamę. Jest wspaniałą kobietą! Bardzo troszczy się o chłopaka. Miło mi się z nią rozmawiało i wydaje mi się, że ona też mnie polubiła, a przynajmniej mam taką nadzieję.
 Założyłam air maxy i wyszłam z domu. Szłam przez park. Co jakiś czas mijałam zakochane pary, rodziny z dziećmi, starsze panie. Gdy wyszłam z parku poczułam jakby ktoś mnie śledził. Spięłam się trochę i przyśpieszyłam kroku. Przechodziłam obok jakiejś uliczki i po chwili poczułam ciągnięcie do tyłu, a potem ogromny ból i była już tylko ciemność...

Obudziłam się. Czułam ból, wielki ból z tyłu głowy. Chciałam pomasować tam, gdzie mnie bolało, lecz nie mogłam ruszyć ręką dalej niż 3 centymetry .Miałam też coś wepchnięte do ust.  Natychmiast otworzyłam oczy i zobaczyłam szary, brudny sufit. Próbowałam poruszyć drugą ręką, ale też była przywiązana, prawdopodobnie do ramy od łóżka. Z nogami było to samo? "Gdzie ja do cholery jestem?"
- O widzę, że księżniczka się obudziła - usłyszałam głos. Po chwili poczułam, że mi słabo, bo uświadomiłam sobie do kogo ten głos należy. Udało mi się obrócić głowę w lewo i zobaczyłam JEGO. Serce zaczęło mi bić bardzo szybko. Podszedł do mnie i wyjął mi z buzi, jak się okazało jakąś szmatę.
- Ja-Ja- Ja-Jackson? - wydukałam drżącym głosem.
- Tak, koteczku. To ja we własnej osobie - ukłonił mi się i zaczął się śmiać szyderczo. Zaczęłam cała drżeć.
- Cz-cz-czego chcesz?
- Nie bój się mnie - zaczął mnie głaskać po policzku. Zrobiło mi się niedobrze i zaczęłam ruszać głową na wszystkie możliwe strony, żeby tylko nie mógł mnie dotknąć. - Ty suko! Co ty sobie wyobrażasz?! - krzyknął i mnie spoliczkował. Poczułam ostre pieczenie na policzku. Łzy naszły mi do oczu. - Zapamiętaj na zawsze, że mam prawo cię dotykać kiedy chce, bo należysz do mnie.
- Dlaczego mnie porwałeś? - powiedziałam. - Co ja ci takiego zrobiłam?! - krzyknęłam i się rozpłakałam.
- Myślałaś, że cię zostawię? Że zapomnę? To, że ty ode mnie uciekłaś nie znaczy, że ja nigdy cię nie znajdę.
- Jesteś psychiczny! - wykrzyczałam nadal płacząc.
- Nie, po prostu cię kocham i chcę, żebyś ty też mnie kochała.
- I dlatego mnie przywiązałeś i uderzyłeś czymś w głowę?
- Przykro mi, ale to było konieczne. A teraz siedź cicho, bo muszę wyjść - zakomunikował i wyszedł drzwiami, które znajdowały się na przeciw mnie. "Dlaczego?" zapytałam siebie w myślach i ryczałam dalej.

*Flashback*
- Julie, ubieraj się - rozkazał mi Jackson, gdy pod drzwi podjechał Thomos, nasz kierowca. Posłusznie zrobiłam co kazał i wyszliśmy z domu. Po przyjechaniu we właściwe miejsce skierowaliśmy się do drzwi. Po chwili otworzyła nam Avetta, gosposia Richard'a. Od razu po wejściu zdjęliśmy płaszcze i udaliśmy się do stołu. Uśmiechałam się sztucznie do wszystkich.
- Muszę iść siku - szepnęłam Jacksonowi na ucho na co on kiwnął głową.
- Tylko żadnych numerów, bo wiesz co cię czeka w domu - ścisnął mnie mocno za rękę, którą trzymałam na kolanie. Cholernie zabolało.
- Oczywiście. To ja idę - zakomunikowałam i wstałam od stołu. Skierowałam się w stronę toalet.
- Ooo, Julie! Dawno się nie widziałyśmy - odwróciłam się i zobaczyłam średniego wzrostu blondynkę o krępej budowie, z burzą loków na głowie.
- Cześć Elizabeth, to prawda, ale wiesz... praca i tak dalej - skłamałam, przytulając ją na powitanie. Kątem oka spostrzegłam, że Jackson nas obserwuje, spięłam się.
- Rozumiem. Sama przecież pracuję - powiedziała i nagle zaczęła przyglądać się mojej twarzy. Co ty masz na policzku? - "Jeszcze tego brakowało..."
- Co? - udawałam, że nie wiem o co chodzi i złapałam się za polik, żeby zakryć szramę. "Przecież użyłam tyle pudru..." Zauważyłam, że Jackson wstał od stołu i zaczął iść w naszą stronę. "O nie."
- Nie udawaj, masz jakiś duży ślad. Co ci się stało? - zapytała i w tym momencie podszedł do nas mój chłopak.
- Witaj Elizabeth - uśmiechnął się sztucznie. - Mogę porwać moją dziewczynę na chwilę?
- Oczywiście - uśmiechnęła się do niego. - Jeszcze dokończymy tę rozmowę - spojrzała na mnie i pogroziła mi palcem. Uśmiechnęłam się bladą.
- Chodź, kochanie, do łazienki. Tam będzie ciszej - rzekł Jack i pociągnął mnie za rękę do toalet. Wiedziałam już co się stanie. Gdy już byliśmy w środku zaczął mi się przyglądać, a dokładniej mojemu polikowi. - Ty jakaś tępa jesteś?! - powiedział gestykulując rękami. - Dlaczego nie zakryłaś tego do końca?! Ty głupia szmato! - krzyknął i dostałam w twarz z "liścia". Uderzenie było tak silne, że aż upadłam na podłogę. - Suka niewdzięczna! - pochylił się nade mną i tym razem dostałam z pięści. Krew mi poleciała z nosa. - Mam cię dość - zaczął mnie kopać. Nie mogłam nic zrobić. Gdy obraz przed oczami zaczął mi się zamazywać usłyszałam pisk i trzaskanie drzwi, a po chwili okropny. Po chwili do łazienki wbiegła ochrona i ludzie. Zaczęli się mi przyglądać, a niektórzy nade mną pochylać. Usłyszałam, że ktoś zadzwonił na pogotowie. Oczy mi się już zamknęły. Chwilę przed odpłynięciem usłyszałam jeszcze głos Elizabeth:
- Julie! Nie zasypiaj, proszę!

*End of flashback*

Trafiłam do szpitala i jak się później okazało, Jackson'a zabrała policja i trafił do więzienia, bo na światło dzienne wyszły też wszystkie jego kradzieże i pobicia. Wtedy nareszcie zakończyły się moje męki. Rodzice, gdy się dowiedzieli, że mnie bił załamali się. Uważali, że to ich wina, bo nic nie zauważyli, a ja im nie powiedziałam, bo po prostu Jack by mnie pewnie zabił, gdyby się dowiedział. Tak miałam każdego dnia. Bił mnie za każde słowo, które go irytowało albo, gdy nie miał się na czym wyżyć. Ale nigdy nie posunął się do tego, co zrobił tamtego wieczora. Gdy jeszcze z nim byłam cięłam się każdej nocy. To mi pomagało. Dzięki bólowi nie myślałam o nim... Po wyjściu ze szpitala wróciłam do domu. Więc dlaczego chłopak uważa, że od niego uciekłam? Pisał on do mnie z więzienia tysiące listów. Żadnego nigdy nie otworzyłam tylko wszystkie od razu paliłam. Po wszystkim Rose mi bardzo pomogła i też winiła siebie, że niczego się nie domyślała. Elizabeth zaś wyjechała kraju, ponieważ skończyła 18 lat i w Norwegii znalazła sobie świetną pracę. Od kiedy wyjechała nie miałam z nią kontaktu... nigdy.  To wszystko działo się rok temu, a mimo to pamiętam wszystko jakby to działo się wczoraj, Teraz te wspomnienia wróciły. Kilka dni lub tygodni temu musiał wyjść z więzienia i mnie znaleźć. Wiedziałam do czego Jackson jest zdolny i jak teraz będzie wyglądało moje życie, choć nawet nie przypuszczałam, że będzie, aż tak źle.

**********************************************************************************************
Za pewne nie spodziewaliście się takiego obrotu spraw i na to liczyłam c: Trochę dramatu musi być ;D Ten rozdział dedykuję mojej kochanej Wiktorii, która miała wczoraj urodziny, ale nie zdążyłam wczoraj go dodać:( ♡ Najlepszego kochana i dziękuję za wsparcie i motywację ♡ Kocham Was wszystkich ♥♥

6 komentarzy:

  1. Mega rozdział kiedy następny ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ w weekend, bo w tygodniu mam próbne egzaminy gimnazjalne:(

      Usuń
  2. Łał Niesamowite nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu :D <3 Achhh kocham czytac twojego bloga ~~Tofik~~ <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo cudo ♥
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! Bravo twojemu talentowi ♥
    Pozdrawiam i dużo weeeeeny !

    OdpowiedzUsuń